Jak zawsze w czasach silnego spowolnienia gospodarczego spadają również wydatki marketerów nareklamę. Szczególnie dotyka to m.in. prasę drukowaną. Dlatego ponownie przez świat zaczyna przetaczać się dyskusja jak przeciwdziałać temu zjawisku? No właśnie czy obecna dyskusja ma na celu znalezienie wyjścia z tej sytuacji?
Prasa jest ostatnio aktywana na tym polu, ale jej jedynym argumentem jest powtarzanie tego co mówi się w krajach Europy zachodniej oraz USA. Czyli co zrobić, aby treści produkowane przez gazety nie były dostępne za darmo w Internecie oraz że należy jak najszybciej zacząć pobierać opłaty za treści publikowane nawet na własnych stronach internetowych tych gazet. Poniżej fragmenty z artykułu Gazety Prawnej:
„Wydawcy prasy na całym świecie szukają pomysłów na wzrost przychodów. Jednym z nich jest pobieranie opłat za coraz większą liczbę treści trafiających do Internetu. Rupert Murdoch, (…) do którego należy m.in. dziennik The Wall Street Journal, kilka dni temu nie pozostawił nikomu wątpliwości. Ludzie przyzwyczaili się do czytania za darmo newsów w sieci. To się musi zmienić. Na pobieranie opłat będzie się decydowało coraz więcej wydawców(…) To może być zapowiedź poważnych zmian w strategiach biznesowych wielu wydawców prasy, którzy dotychczas liczyli, że zamiast na opłatach za treści w sieci zarobią więcej na reklamie internetowej. Ale ten model nie wypalił, bo nawet najlepsi - np. wydawca Time - nie czerpią z tego źródła więcej niż 20 proc. Przychodów(…) Balansujący na granicy bankructwa wydawca dziennika New York Times ponownie rozważa powrót do wprowadzenia opłat za część treści. Miał już taką usługę TimeSelect, w której sprzedawał dostęp do publicystyki, zarabiając na tym rocznie 10 mln dol. Ale zrezygnował z niej, bo uznał, że więcej pieniędzy przyniosą mu reklamy. Nie przyniosły(…)Zwiększenia przychodów z płatnych treści łatwiej przyjdzie wydawcom specjalistycznym. Takim jak działający globalnie wydawcy WSJ.com czy FT.com, a w Polsce Infor Biznes czy Presspublica (wszyscy już sprzedają część treści). Czytelnicy gotowi są zapłacić za informacje specjalistyczne, ale nie za newsy polityczne. Najlepszym przykładem jest amerykański ConsumerReport.org, serwis konsumencki o wysokim zaufaniu czytelników - ma obecnie 3,3 mln abonentów, z których około 3 mln płaci rocznie za dostęp do serwisu internetowego 26 dol. Dodatkowo co miesiąc sprzedaje się jeszcze 4 mln egzemplarzy papierowych, rozsyłanych prenumeratorom. Wydawcy będą szli w tym kierunku, próbując modelu biznesowego: część treści za darmo, część - ekskluzywnych - za pieniądze. (…) Zwiększenie liczby płatnych treści przyśpieszyć może także zgodne stanowisko większości największych wydawców w sprawie kopiowania ich treści przez portale i inne serwisy. Mamy pozwalać Google czy Yahoo! kraść nasze materiały... No, nie kraść, lecz brać? - zapytał na konferencji Cable News Rupert Murdoch. W tym samym tonie wypowiedział się w niedawnym wywiadzie dla tygodnika Der Spiegel Mathias Dopfner, prezes niemieckiego koncernu Axel Springer, innego giganta prasowego. Chyba nie może być tak, że wydawcy tworzą dzisiaj treści dużym nakładem wysiłku i pieniędzy, a nadawcy internetowi i wyszukiwarki posługują się nimi swobodnie i podają jako własny produkt. Prawo ochrony treści powinno w przyszłości zakładać, że powielanie profesjonalnych treści również musi kosztować – dodał”.
Oczywiście można się z tymi tezami zgadzać lub nie, natomiast dziwi fakt, że ponownie chcemy kopiować to co dzieje się u naszych sąsiadów. Już nie jedna wielka, globalna korporacja sparzyła się na polskim rynku chcąc przekopiować bez namysłu cały model biznesowy.
Czy według wydawców prasy w Polsce jedynym wyjściem jest wprowadzenie opłat za treści dostępne na ich stronach internetowych? Widać, że sami nie widzą co zrobić, wszyscy obserwują szybki rozwój Internetu i to, że coraz więcej osób szuka informacji właśnie tam i zazwyczaj nie chce za nie płacić. Na pewno w przypadku wysoko specjalistycznych treści można liczyć na to, że użytkownicy będą za nie skłonni płacić, problem polega jednak na tym, że większość dzienników w Polsce chce docierać do masowego czytelnika.
I tak na przykład Rzeczpospolita ma prawie 1 mln realnych użytkowników, którzy co miesiąc odwiedzają ich serwis internetowy, natomiast sprzedaż papierowego wydania to około 200 000 tys egzemplarzy każdego wydania(nakład jednorazowy). Tygodnik Wprost to około 230 000 tys sprzedanych egzemplarzy tygodniowo i 420 000 tys realnych użytkowników miesięcznie serwisu internetowego.
Tendencją którą można zaobserwować od wielu miesięcy jest utrzymująca się sprzedaż wydań papierowych lub jej spadek oraz w większości przypadków rosnąca liczba użytkowników serwisów internetowych wydawców. Pokazuje to potencjach tych tytułów w przyciąganiu czytelników do wydań internetowych. Dlatego czy nie można próbować zarabiać więcej niż wspomniane 20% z reklam i innych działań w Internecie? Na pewno na sprzedaży wyłączenie standardowej reklamy(odsłonowej) nie. Czy nie jest możliwe podejmowanie innych działań tak, aby spróbować zachęcić tych wszystkich, którzy czytają treści w Internecie a nie kupują papierowych wydań do wydania pieniędzy w Internecie? Dodatkowo utrzymać tych, którzy kupują papierowe wydania lub „przenieść ich aktywność do Internetu” i zarobić tyle samo?
Prasa chętnie podejmuje współpracę z telewizją np. dziennikarze komentują bieżące wydarzenia oraz tematy, które zostały poruszone na ich łamach. Taka sama sytuacja ma miejsce przy współpracy ze stacjami radiowymi. Dlaczego takiej „współpracy” nie można podjąć z Internetem?
Na pewno jest wiele pomysłów jak próbować radzić sobie ze spadającymi wpływami ze sprzedaży papierowych wydać oraz co za tym idzie wpływami reklamowymi drukowanych reklam. Na pewno również nie ma prostych recept a testowanie nowych rozwiązań jest czasochłonne. Nie będzie prawdopodobnie również szablonowych rozwiązań, które wszyscy będą mogli zastosować. Wydaje się, że każdy wydawca powinien szukać własnej drogi. Tylko czy starczy im czasu i odwagi? O tym przekonamy się w niedalekiej przyszłości.
autor: Sebastian Świderski, Senior Key Accont Manager w branży internetowej(e-commerce i reklama) od ponad 2 lat. Poprzednio 6,5 roku w bankowości. Absolwent ekonomii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz